Wyjazd w miejsca, które odwiedziłem podczas tej wyprawy w Afryce, planowałem od dłuższego czasu, czekałem tylko, aż podrośnie moja córcia… To, że ma moją podróżniczą żyłkę, wiedziałem od dawna, ale chciałem też, żeby zapamiętała coś z takiej pięknej przygody – podróży . Plan był następujący… wypożyczamy samochody ( 3 fury, bo było nas 11 osób, w tym trójka dzieciaków w przedziale 9 -12 lat), bierzemy sprawdzonego przewodnika, kucharza, tropiciela zwierząt w jednej osobie, który był już naszym „Bossem” podczas wyprawy w 2012 roku po Namibii i ruszmy z nim po przygodę. Miało być lajtowo, przyjemnie, bez stresu, a wyszło jak zwykle . Jeśli chodzi o noclegi, to część nocy śpimy w namiotach na dachu tychże samochodów, część nocy gościmy się w lodgach lub hotelach…. Namibia: Erindi – Elephanp camp – domki http://www.erindi.com/camp-elephant/ Bushmeni – Roys Camp – domki http://www.roysrestcamp.com/ P.N Khaudum – Sikereti Campsite http://www.namibweb.com/khaudumandsikereticamps.htm P.N Khaudum – Khaudum Campsite Okavango – Ngepi camsite http://ngepicamp.com/ Caprivi – Namushasha Lodge http://www.gondwana-collection.com/the-zambezi-experience/accommodation/namushasha-river-lodge/ Zimbabwe: Victoria Falls – Cresta hotel http://www.crestasprayview.com/ Victoria Falls – Cresta hotel P.N. Hwange – Main camp http://www.temba.co.za/zimbabwe/hwange-maincamp.html P.N Hwange – Sinamatela Camsite https://www.afrizim.com/places/Hwange/Parks_Lodgings/Sinamatella.asp Botswana: Kasane – Chobe Safari Lodge http://underonebotswanasky.com/camps/chobe-safari-lodge.php Moremi -3rd Bridge Campsite http://www.xomaesites.com/camping-sites/5-third-bridge.html Moremi – South Gate […]
Wstęp będzie krótki… tak samo jak cała moja wyprawa Do Etiopii, a szczególnie jej południowej części, ciągnęło mnie od dłuższego czasu po obejrzeniu kilku reportaży i pokazów zdjęć. Żona nie była zachwycona tym kierunkiem i odwlekała wyjazd w te rejony do tego stopnia, że dojrzałem by na taką wyprawę wybrać się bez niej… i zobaczyć to, co pewnie nie będzie już możliwe za klika następnych lat. Plan był następujący: Addis Abeba w pigułce, Adadi Maryam – monastyr bliźniaczo podobny do najsłynniejszych z tego samego okresu na północy kraju w Lalibelli, następnie po drodze jezioro Chamo i rejs po nim, plemiona Konso, Dorza, Tsemey, Benna, potem HIT PROGRAMU P.N Mago gdzie żyją Mursi ( to ci z talerzami w ustach i z kałachami na plecach), następnie plamiona Hamer i w miarę możliwości zobaczenie obrzędu inicjacji, kolejne wioski plemion Karo, Dasnenech, Erbore. w powrotnej drodze P.N Awash, Swayne, karmienie hien + bazar w Harare. Pierwszy dzień czas zacząć… po wymianie kasy na ichniejsze Birry, w hotelu Hilton, wyruszamy na łowy fotograficzne…Ale jeszcze chciałbym wspomnieć o takiej ciekawostce… żeby dostać się do środka hotelu, przed jego wejściem przechodzi się praktycznie taką samą kontrolę jak na lotnisku przed strefą wolnocłową- prześwietlanie bagażu na bramkach, […]
Postanowiłem sobie, że 2014 rok upłynie mi pod dyktandem lazurów – najpierw Azja, a w lecie coś bliżej domu i raczej mocno budżetowo – bez szaleństw, bez All Inc., bez tłumów. Chciałem odwiedzić raczej nie do końca turystycznie zadeptane miejsce. Początkowo brałem pod uwagę Formenterę, ale żona szybko wybiła mi to z głowy – 2 tygodnie na wyspie 2×3 km, przecież ty chłopaku, nie dasz rady ze swoim ADHD łazikowym spędzić 14 dni na takiej małej przestrzeni… Padło na Sardynię… Bilety samolotowe dla rodziny(2+1) nabyłem jeszcze w zimie – 2600 zł z Wawy do Olbii via Berlin (Air Berlin), a później zająłem się knuciem i planem całego wyjazdu. Urlop jak zwykle zobligowany wakacjami szkolnymi. Mając e-tickety na poczcie, zacząłem knucie i jak zwykle zwróciłem się do wujka googla o pomoc. Dzięki jego uprzejmości natrafiłem na bloga o Sardynii http://wakacje-sardynia.blogspot.com/ Prowadzi go bardzo fajna dziewczyna, zakochana w Sardynce, bardzo pomocna, generalnie kopalnia wiedzy o moim przyszłym wakacyjnym kierunku. Początkowo wyobrażałem sobie, że w tydzień objadę wyspę, a w drugim tygodniu rozgoszczę się w jakimś spokojnym miejscu i uskutecznię plażing, smażing i… Po przeczytaniu wielu artykułów, przewodników, postanowiłem urlop podzielić na dwie części – 6 dni pobytu na Archipelagu La Maddalena z […]
Wszystko zaczęło się od początku, czyli w czerwcu 2013 roku od kupienia biletów lotniczych na trasie Waw-Sin-Waw Luftahnsą. Termin wyjazdu zdeterminowany był terminem warszawskich ferii zimowych w 2014 roku. Po szybkiej burzy mózgu, decydujemy się na wycieczkę w terminie 15.02-04.03 2014… Bilety do Sin kupione i teraz można pomyśleć nad tym, jak zorganizować sobie pobyt, co zobaczyć, gdzie polecieć. Od dawien dawna marzyła mi się malutka wysepka na morzu Andamańskim – Ko Lipe. Jeden punkt programu mamy zatem ustalony, ale nie spędzimy przecież 14 dni na tym niewielkim kawałku lądu… nie zrobiłbym tego ani sobie, ani mojej rodzinie z moim ADHD podróżniczym. To nasz trzeci wyjazd do Tajlandii – po zwiedzeniu Bangkoku i północnej części kraju po Chiang Mai, po wycieczce na Ko Samui, przyszedł czas na południe tego pięknego i kojarzącego się z wiecznym uśmiechem kraju. Ko Lipe to aksjomat, więc może również Malezyjskie Langkawi?, choć z drugiej strony, zawsze chciałem zobaczyć Similany, TaChai, jeziorko Chiew Larn w PN Khao Sok… Postanawiamy, że 7 dni spędzamy w Khao Lak, potem parę nocy na Ko Mook, a urlop kończymy na Ko Lipe. Ustaliliśmy, że tego samego dnia co wylądujemy w Singapurze, przemieścimy się na drugi terminal i polecimy od razu […]
Po wyprawie do Namibii, przyszła kolej na Azję, a dokładnie Borneo, równie mało uczęszczane i popularne jak moje ostatnie wakacje w Afryce. Poszukiwanie biletów zacząłem w sierpniu ubiegłego roku i nagle Lufa wystartowała z promocją na loty do Singapuru. Cena około 2100 zł za przelot Warszawa-Frankfurt-Singapur, do tego lot na trasie FRA-SIN największym samolotem pasażerskim Airbus A380. Takiej okazji nie mogłem wypuścić z rąk i w ten oto sposób stałem się szczęśliwym, a jak się później okazało, bardzo szczęśliwym posiadaczem przepustki do nieodkrytego raju. Wydawało mi się, że ten kierunek można potraktować lajtowo, bez specjalnego doprecyzowania planów, wystarczy dobry przewodnik, blade pojęcie, co chce się zobaczyć… i pełen spontan. Bilety na marzec kupione w sierpniu roku poprzedniego, więc sporo czasu na czytanie różnych relacji i zapoznanie się z tematem BORNEO. W międzyczasie odwiedziłem jeszcze targi podróżnicze w Warszawie i stoisko Malezyjskiej Izby Turystycznej, pogadałem trochę z „tambylcami” i okazuje się, że do takiej wyprawy trzeba się dobrze przygotować. Z marszu wiele nie da się zobaczyć, Borneo nie jest nastawione na komercję i często ciężko o miejsce noclegowe w miejscu, które chce się odwiedzić. Na takiej chociażby wyspie żółwi na morzu Południowochińskim jest tylko 20 miejsc noclegowych i dziennie przyjmują 2 […]